
Kiedy po wielu latach nieobecności, wróciłam do Polski aby obejrzeć jaką nieruchomość otrzymałam w spadku po moim dziadku musiałam aż usiąść z wrażenia. Wiedziałam co prawda, że Podlasie to jedna z piękniejszych krain w Polsce, jednak to co ujrzałam wydawało się tak piękne, że aż nierealne.
Grube, omszone mury skrywają piękny zamek
Otóż dziadek w spadku zapisał mi mały zamek, nikt nie wiedział w ogóle, że jest on w posiadaniu takiej nieruchomości. Pięknie położony, na wzgórzu nieopodal niewielkiego jeziora stał zapomniany przez przeszło dwadzieścia lat. Co prawda przyjechałam tu z zamiarem sprzedania otrzymanej nieruchomości, ale kiedy już go ujrzałam nie było mowy o przekazaniu go komukolwiek. Niestety każdy medal ma dwie strony i następne tygodnie w kraju upłynęły mi na pilnowaniu ekipy remontowej której zadaniem było osuszanie murów i co najważniejsze fundamentów. W niektórych miejscach ściana pod wpływem mchu wykruszyła się na głębokość palca. Zostawienie ścian w takim stanie mogłoby być tragiczne w skutkach. Natomiast dach, cały był do wymiany. Zdecydowałam się położyć na nim stylową czerwoną dachówkę. Zamek wymagał solidnego remontu, zanim mogłam cokolwiek dalej z nim planować. Wnętrze, jak się tego spodziewałam także było w opłakanym stanie. Poprosiłam nawet o pomoc lokalnego konserwatora zabytków, aby zaplanował odświeżenie elewacji w taki sposób, aby nie utracić pięknych zdobień. Prace trwały nieskończenie długo ale w końcu mogłam wprowadzić się do środka.
Ten niespodziewany prezent przewrócił moje życie do góry nogami i to w jednej chwili. Kompletnie straciłam głowę dla tego zamczyska. Dziś z perspektywy czasu muszę przyznać, że było warto. Po osuszeniu murów i odświeżeniu elewacji oraz dachu budynek jest naprawdę niczym wyjęty z baśni.